Otworzyłem oczy. Światło dzienne jeszcze mnie raziło więc starałem się powoli przyzwyczajać. Przeciągnąłem się, ziewnąłem i zerknąłem w bok. Norberta nie było. Wiedziałem, że dziś musiał już iść do szkoły. Na jego poduszce spoczywała karteczka z tekstem:
Śniadanie czeka na ciebie w kuchni. Wracam ok. 14. O 16 wychodzimy. Kocham Cię. N.
Moje kochanie oczywiście o wszystkim pomyślało. Nawet nie musiałem się trudzić żeby zrobić sobie śniadanko. Tylko ciekawiło mnie jakie wyjście planował mój chłopak. W każdym razie byłem pozytywnie nastawiony. Muszę przyznać, że bardzo długo zwlekałem z wstaniem. Tarzałem się w pościeli, wdychałem zapach Norberta i przypominałem sobie wczorajszy wieczór. Norbi sprawił, że czułem się nieziemsko. Niedawno jeszcze z przerażeniem myślałem o jakimkolwiek zbliżeniu. Wstydziłem się swego ciała, które niestety pozostawiało wiele do życzenia. Byłem dość niski, nie posiadałem zbyt rozbudowanych mięśni, bladość mojej skóry aż przerażała. Sądziłem, że nie jestem w stanie rozpalić mego chłopaka. Był dla mnie uosobieniem męskiego piękna. Lekko umięśniony brzuch, klatka piersiowa, nogi. Silne (choć z pozoru wątłe) ramiona niosące mnie wieczorami do wspólnego łóżka. Gdy tylko zaczął się nasz związek wiedziałem, że to on będzie dominował. No i nie pomyliłem się. Norbert inicjował sytuacje kiedy to zdolny byłem jedynie odczuwać przyjemność. Teraz musiałem przeżyć bez niego kilka godzin. Chociaż to tak niewiele czasu odczuwałem ogromną tęsknotę, szczególnie po tym co zaserwował mi kilka godzin temu.
Niechętnie zwlokłem się z łóżka i poszedłem do łazienki. Nie miałem ochoty na prysznic więc przygotowałem sobie kąpiel. Napełniłem wannę gorącą wodą, wlałem lawendowy płyn i zapaliłem kadzidełko (również lawendowe). Szybko zrzuciłem bokserki i wskoczyłem do środka. Chyba w pełni zadowoliłem tym swoje ciało. Na chwilę zmrużyłem oczy po czym rozejrzałem się po pomieszczeniu. Niesamowicie przytulne wnętrze aż krzyczało "zostań tu dłużej!". Karmelowe, złote i brązowe kafelki zachęcały do relaksu właśnie w tym miejscu. Duża, narożna wanna, w której właśnie się znajdowałem idealnie pasowała do nowoczesnej aranżacji. Z tego co mi wiadomo, to mama Norberta urządzała cały dom więc należały się jej wielkie brawa. Musiało być to jej prawdziwym hobby.
W łazience spędziłem przeszło godzinę. Tak jak napisał Norbert w kuchni było dla mnie pyszne śniadanko. Na talerzu czekała jajecznica, a obok niej napis z szynki:
Smacznego =)
Kolejny artysta w tym domu. Usiadłem sobie przy stole i zacząłem konsumować posiłek. W międzyczasie nalałem szklankę soku. Oczywiście w zlewie czekały niepozmywane naczynia. Norbert lubił zawsze coś dla mnie zostawiać. Posprzątanie kuchni zajęło mi zaledwie kilka minut i już po chwili siedziałem wygodnie na kanapie przed telewizorem. Przeskakiwałem po kanałach szukając czegoś sensownego. Jednak na nic takiego nie trafiłem. Do głowy przyszła mi myśl, że skoro gdzieś wychodzimy powinienem wyglądać bardziej elegancko i nałożyć coś lepszego niż kolorowa koszulka. Zdecydowałem, że szybko przejadę się do domu. Niedługo potem zmierzałem w stronę przystanku. Na autobus czekałem krótko. Było to na moją korzyść, gdyż aura na zewnątrz nie zachęcała do dłuższego przebywania.
W domu oczywiście nikogo nie było. Rodzice jak zwykle spędzali mnóstwo czasu w pracy. Wpadłem pędem do mego pokoju i otworzyłem szafę. Postawiłem na ciemne jeansy i czarną bawełnianą bluzkę. Pomyślałem, że będę wyglądać dobrze, ale nieprzesadnie elegancko. Spakowałem rzeczy do torby i wyszedłem z powrótem na podwórko. Udało mi się zdążyć na autobus więc kilka minut po godzinie trzynastej czekałem już na mego chłopaka. Zjawił się równo o czternastej. Szybko zrzucił buty i kurtkę, a potem wszedł do salonu.
- Część misiu. - przytulił mnie i ucałował.
- Hej. Jak dzień?
- Przyznam szczerze, że byłem zbyt podekscytowany tym, co stało się wczoraj więc zupełnie nie mogłem się skupić.
- Doskonale cię rozumiem. - uśmiechnąłem się szczerze.
- Przeczytałeś moją wiadomość?
- Tak pewnie. - zamilkłem na chwilę. - Gdzie się wybieramy?
- Chcę cię oficjalnie przedstawić moim przyjaciołom jako mego chłopaka.
- Serio? - czułem, że to będzie mimo wszystko trudny wieczór.
- Serio, serio. Chcę żeby wszystko było jasne.
- No dobra. W zasadzie nawet byłem w domu i wybrałem jakieś lepsze ciuchy. Chcę dobrze wyglądać.
- Fajnie. Ale wiesz co? Zrób coś z włosami. - Poczochrał mnie i uśmiechnął się szeroko.
Spojrzałem w lustro. Rzeczywiście dzisiejsza pogoda zupełnie zniszczyła mi fryzurę. Szybko więc skierowałem się do łazienki i umyłem włosy. Od razu nałożyłem specjalnie przygotowane ubranie i wróciłem do Norberta.
- Słodko wyglądasz. - starł kciukiem kroplę wody spływającą po moim policzku.
- Dziękuję. Masz pewnie suszarkę.
- Tak, jest w koszu wiklinowym w łazience. Weź ją tu.
- Po co?
- Zabawię się w twojego fryzjera. - jego wzrok mówił, że ma w planach coś złowieszczego, ale grzecznie wykonałem jego polecenie.
Norbert podłączył urządzenie do kontaktu. Kazał usiąść mi na podłodze. Sam spoczął na kanapie tak, że byłem między jego nogami.
- Za chwilę siebie nie poznasz. - zaśmiał się cicho.
Nie zdążyłem mu nic odpowiedzieć, bo zagłuszyło mnie huczenie suszarki. Ciepłe powietrze przyjemnie smagało moją szyję, a Norbert wytrwale majstrował przy moich włosach.
- Taaaa daaaam! - wykrzyknął wyłączając sprzęt.
- Ciekawe co zrobiłeś ze mną. - odwróciłem się do niego.
Norbert wybuchnął głośnym śmiechem. Wiedziałem, że szykował coś złego! Starał się opanować swoją radość kiedy spojrzałem na niego groźnie. Był nieco zmieszany gdy udawałem, że naprawdę jestem obrażony. Po chwili nie mogłem już wytrzymać i przytuliłem się do niego.
- Jeszcze się policzymy. - zagroziłem mu.
- Wiem wiem, ale teraz musimy się zbierać.
- Najpierw pójdę coś z tym z robić.
Gdy stałem przed lustem okazało się, że nie jest tak tragicznie. Wystarczyło trochę przygładzić, przejechać po nich mokrą dłonią i wyglądało całkiem przyzwoicie.
- Jestem gotów. - krzyknąłem wracając do mego chłopaka.
- Idealnie. Jedziemy.
Ubraliśmy się i poszliśmy do samochodu. Na szczęście tym razem nie byłem skazany na podróż autobusem. Okazało się, że jazda trwała około trzech minut. Zatrzymaliśmy się przed japońską restauracją. Musiałem pochwalić mego faceta za dobry gust kulinarny.
- Za chwilę już będzie wszystko oficjalne.
- Taaak, wiem. - delikatnie się stresowałem.
- Będzie dobrze. Sam wiesz, że są tolerancyjni.
- Tak, ale mimo wszystko jestem z innej grupy społecznej niż oni. - po namyśle kontynuowałem. - No i ty.
- Nie wymyślaj. Jesteśmy tacy sami. A ty jesteś najukochańszym chłopakiem.
- Dobra, dobra.
Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy do wejścia. Byliśmy pierwsi. Zajęliśmy stolik w rogu. Otaczały go kanapy z czerwonym, skórzanym obiciem. Nie czekaliśmy długo gdy przyszła kelnerka.
- Witam w naszym lokalu. Czy chcą panowie złożyć zamówienie? - zapytała dziewczyna z azjatycką urodą.
- Poproszę Ama Ebi nigiri - powiedział mój chłopak. - I wodę niegazowaną z cytryną do tego.
- A pan? - zwróciła się do mnie.
- To samo. - nie do końca wiedziałem co to jest, ale ufałem Norbertowi.
- Dobrze. Niedługo przyniosę zamówienie.
Kobieta odeszła od naszego stolika. Norbi wygladał na wyluzowanego i szczęśliwego. Lubiłem go takiego. Przyjemnie było patrzeć jak sama moja obecność wywołuje uśmiech na jego twarzy. Gdy spojrzał w stronę drzwi mój wzrok podążył w to samo miejsce. Do restauracji weszła ta sama czwórka, którą zdążyłem już poznać.
- Cześć chłopaki. - zaszczebiotała radośnie Natalia.
- Hej. - Lena i Paweł przywitali nas jednocześnie.
- Witajcie. - tym razem odezwała się Monika.
- Cześć. - odpowiedziałem.
- Siadajcie. My już zamówiliśmy. - Norbi nadal uśmiechał się szeroko.
- Dobra Norbert, do sedna. Po co nas tu przyciągnąłeś? - zapytała Lena.
- Chciałbym wam oficjalnie przedstawić Oliviera. - zrobił pauzę na chwilę. - To mój chłopak.
- Wygrałam! - okrzyknęła z radością Monika.
- Monia jak zwykle nieomylna. - Paweł szturchnął swoją koleżankę.
- Ale o co chodzi? - byłem zdezorientowany.
- Wiesz Oli. Obstawiłam, że jesteś gejem no i jesteś. - puściła do mnie oko. - Tak w ogóle to gratulacje.
- Dzięki. - Norbi wyrwał się z podziękowaniami. - Dużo to dla mnie... Dla nas znaczy, że nie musimy się ukrywać.
- Wiemy, wiemy. - powiedziała Natalka.
Rozmowę przerwała nam kelnerka, która podała nam nasze zamówienia i zebrała je od reszty. Przyznam, że Norbi dobrze zdecydował. Jedzenie było naprawdę pyszne!
Nie spędziliśmy dużo czasu w tym miejscu. Przyjaciele Norbiego mieli inne plany na wieczór więc gdy skończyliśmy jeść zaczęliśmy się zbierać. Zbyt wiele nie rozmawialiśmy. W każdym razie wszyscy życzyli nam dużo szczęścia i wytrwałości. Umówiliśmy się też na lodowisku w niedzielę.
Na dworze lało. Szybko pobiegliśmy w stronę auta. Jak dobrze, że w środku było ciepło i sucho.
- Odwieziesz mnie do domu? - zapytałe.
- Juuuż? - spytał smutno.
- Tak powiedziałem mamie. Spotkamy się w weekend.
- No dobra, ale pogadamy wieczorkiem? - spojrzał na mnie oczami kota ze Shreka.
- Pewnie.
- W takim razie kierunek twój dom.
Jechaliśmy mijając ludzi uciekających przed deszczem. Trochę im współczułem. Jednak w tej chwili skupiałem się tylko na moim szczęściu. Tak cudownie było mieć kochającego chłopaka, akceptację przyjaciół (niestety, tylko jego), mojej mamy. Wszystko układało się wzorowo. Miałem nadzieję, że zostanie tak już na zwasze. Chyba zdarzyło mi się przysnąć, bo ocknąłem się słysząc głos Norberta.
- Jesteśmy.
- Ah tak. W takim razie do zobaczenia. - złapałem go za rękę.
- Cześć skarbie. - przytulił mnie i pocałował.
Wysiadłem z samochodu i wpadłem do domu. Było zupełnie pusto. Pomknąłem szybko do swego pokoju, położyłem się na łóżku i krzyknąłem na cały głos:
KOCHAM CIĘ ŻYCIE!
Ilustracja wręcz idealna! Cieszę się, że pisanie sprawia mi tyle przyjemności. Mogę powiedzieć, że bohaterowie żyją już obok mnie. Dlatego staram się, aby nie zabrało nowych rozdziałów.
Miłego czytania!
rzeczywiście, idealna ilustracja ^^ to jest takie słodkie *,* jestem ciekawa jak zareaguje tata Oliviera .. czekam na nn :D
OdpowiedzUsuńFajnie, fajnie, śledzę twojego bloga praktycznie od drugiej noty... Fajnie by było gdybyś dodała coś nowego ;p
OdpowiedzUsuń